Handmade Festival w Barcelonie

Powszechnie używane określenie „fast food” stało się synonimem tanich produktów spożywczych, barów szybkiej obsługi i niskiej jakości. Niewątpliwymi zaletami są relatywnie atrakcyjna cena i oszczędność czasu. Silnym kontrastem, trochę jako protest, a poniekąd z obawy przed wszechobecnymi amerykański jadłodajniami czy sieciowymi kawiarniami, stała się moda na „slow food”, czyli uważne i niespieszne przygotowywanie posiłków, wspólne gotowanie, radość z czasu spędzonego z bliskimi lub przyjaciółmi przy starannie nakrytym stole. Również w dekoracji domu i aranżacji przestrzeni pojawiła się nowa tendencja – „slow deco”.
Warto rozważyć, czy pośpiech jest najlepszym doradcą w urządzaniu domu, czy warto spieszyć się z zakupem przedmiotów, które służyć nam mają przez wiele lat…
Takim przemyśleniom służą pokazy i targi prezentujące artystów i małe firmy funkcjonujące poza obiegiem wnętrzarskich potentatów, jak barcelońskie targi „Handmade”.
Przez trzy ostatnie dni kwietnia tereny targowe opanowali „alternatywni” restauratorzy i cukiernicy oferujący domowe produkty, na wielu stoiskach prezentowano „recyclingowe” meble, odbywały się niezliczone warsztaty, kursy i szkolenia w duchu „slow deco”.