Porcelanowe flamingi

Jednym z najciekawszych obiektów z porcelany jaki powstał w manufakturze Hutschenreuther jest grupa flamingów. Wielu twórców, a szczególnie rzeźbiarzy, próbuje swych sił podejmując trud stworzenia rzeźby z porcelany. Kusi ich trwałość materiału, jakim jest w gruncie rzeczy delikatna i krucha porcelana.
Z drugiej strony – jeśli obiekt z porcelany jest prawidłowo wypalony i nie zostanie uszkodzony mechanicznie, jego wygląd nie ulegnie zmianie przez setki lat. Nie zaszkodzą mu ani wysoka temperatura, ani wilgoć. Nie zwietrzeje jak marmur i nie pokryje się patyną, jak rzeźby z brązu, a podszkliwne malunki nigdy nie zbledną. Artysta musi znać doskonale proces produkcji ceramiki i specyficzne uwarunkowania. Należy pamiętać, że porcelana kurczy się w trakcie wypalania aż o 16%, a kolory zmieniają się diametralnie w zależności od wysokości wysokości temperatury, np. złoto zmienia kolor na brunatny, a ciemny kobalt staje się błękitny.
Najtrudniejsze jest jednak budowanie figur z miękkiej masy, która twardnieje dopiero w trakcie wypalania. Aby flamingi mogły mieć uniesione skrzydła, muszą być one przed wypaleniem podparte porcelanowymi słupkami. Słupki powinny być wykonane z masy o identycznym składzie. Proces kurczenia się porcelany postępować musi w identycznym tempie , w przeciwnym wypadku skrzydła zostaną wyłamane lub opadną,
Nieproporcjonalnie cienkie nogi flamingów w gruncie rzeczy nie utrzymałyby ciężaru ptasich korpusów i rozpostartych skrzydeł, tak więc cała grupa przed wypaleniem wspiera się na aż 17 podporach. Wszystkie one scalają się z figurą w temperaturze 1400 C i muszą z wielką precyzją zostać usunięte po wydobyciu z pieca.
Nadchodzi czas na malowanie biskwitowej porcelany, która jak bibuła wchłania ręcznie nakładane barwniki. Wymaga to od malarzy wielkiej staranności i wieloletniego doświadczenia, bo nie ma możliwości poprawienia błędu. Od projektu i wizji artysty jest więc daleka droga do szczęśliwego finału.