Czarodziejski Flet
Björn Wiinblad był już uznanym duńskim artystą, kiedy zdecydował się podjąć współpracę z niemiecką manufakturą Rosenthal. W Kopenhadze był niezmiernie lubiany i popularny z racji swej wszechstronności. Projektował plakaty, gobeliny, był autorem wielu scenografii teatralnych, a dla Królewskiej Opery zaprojektował kurtynę o wyjątkowej urodzie.
Jego prawdziwą miłością była jednak ceramika, a konkretnie fajansowe naczynia i figury, najczęściej zdobione tylko kobaltem w charakterystyczny dla niego, łatwo rozpoznawalny sposób. Nic dziwnego, że znalazł się w orbicie zainteresowania Philipa Rosenthala, nieustannie poszukującego nowych możliwości współpracy z wybitnymi artystami. Współpraca przerodziła się w przyjaźń, choć różniło ich wszystko. Philip był biznesmanem, twardo stąpającym po ziemi, a Björn artystą oderwanym od rzeczywistości, żyjącym w świeci własnych fantazji. Obaj byli wrażliwi i kreatywni, ale w zupełnie odmienny sposób, co nie przeszkodziło im w nawiązaniu prawdziwej przyjaźni. Björn otrzymał nawet przywilej posiadania własnego atelier w pomieszczeniach przy fabryce i wiele tygodni spędzał corocznie w Selb.
Jak bardzo był lubiany, przekonaliśmy się z córką będąc gośćmi tego uroczego, starszego pana i mieszkając w jego niezwykłym „Blue House”. Na każdym kroku, w operze i na deptaku, w muzeum i w restauracji, wszędzie witany był jak gość specjalny, obdarzany uśmiechami i komplementami. Towarzyszyła nam dziennikarka „Twojego Stylu”, która pięknie i rzetelnie opisała nasza wyprawę w bajkowy, choć prawdziwy, świat Wiinblada.