Bohaterka drugiego planu

Kto nie lubi podczas długich, jesiennych wieczorów zasiąść wygodnie na kanapie, otulić się kocem z kubkiem rozgrzewającej herbaty? A gdy do tego jeszcze można obejrzeć dobry film, dzień z pewnością zaliczymy do udanych. W czasie seansu przeważnie podziwiamy aktorów, plenery, kostiumy czy światło. Mało kto zwraca uwagę na detale. A czasem poszukiwanie nieznaczących dla kogoś innego szczegółów staje się nie lada zabawą, dzięki której można odkryć, że, co zaciekawi na pewno wielbicieli „białego złota”, porcelana Rosenthal „zagrała” w niejednym filmie.
Reżyserzy często czynią z porcelanowych serwisów niebanalny rekwizyt, jak w przypadku słynnego serialu „Kariera Nikodema Dyzmy”, gdzie w pałacu hrabiego Kunickiego „pija się” z Rosenthala. Natomiast w filmie Władysława Pasikowskiego „Kurier”, opartym na biografii Jana Nowaka-Jeziorańskiego, goście eleganckiej londyńskiej restauracji jedzą na legendarnej „Białej Marii”.
Zarówno w zagranicznych, jak i w polskich produkcjach chętnie wykorzystuje się porcelanę dekorowaną projektami rodzeństwa Versace. Te niezwykle charakterystyczne i powszechnie kojarzące się z luksusem produkty pojawiają się często w gangsterskich historiach rodem z amerykańskiego kina akcji, natomiast w serialu opartym na prawdziwych wydarzeniach z życia rodziny mediolańskich projektantów, porcelana jest nieodzownym elementem scenografii. W rodzimych i popularnych komediach Juliusza Machulskiego bohaterowie o wątpliwej reputacji także piją szampana, siedząc przy stole zastawionym porcelaną Versace.
Niekiedy zdarza się też, że decyzje scenografów są nieco chybione. Twórcom “Pana Tadeusza” w reżyserii Andrzeja Wajdy można zarzucić historyczne ”nadużycie”, ponieważ Krzysztof Kolberger pije z filiżanki z kolekcji “Biała Maria”, choć akcja epopei znacznie wyprzedza powstanie tego legendarnego serwisu, podobnie zresztą jest w przypadku ekranizacji powieści “Nad Niemnem”. Jednak na te nieścisłości zwróci uwagę tylko ktoś, kto dobrze zna historię marki Rosenthal, a i one nie przesłonią mu radości z obserwowania „bohaterki drugiego planu” na małym ekranie.